Od autorki: Dziękuję za wszystkie miłe komentarze, które się pojawiły pod rozdziałem 5! Bardzo mi
pomagają i nie obrażę się, jeżeli będzie ich więcej. :) Motywują i
rozdziały pojawiają się szybciej. Jeżeli chcecie być informowani o
nowych, zostawcie nick w komentarzu. :)
Miłego czytania! :)
Nel
Wpatrywałam się zieloną tablicę, na której pojawiały się pojedyncze
daty, modląc się, by ta lekcja skończyła się jak najszybciej. Nie lubię
historii. Dzisiaj byłam szybsza niż reszta klasy. Usiadłam po drugiej
stronie sali, w trzecim rzędzie ławek, z dala od Harryego. To nie tak,
że go nie lubię... Dobra, kogo ja chcę oszukać.
Przekrzywiłam głowę, w tym samym momencie, kiedy reszta klasy odwróciła
się w kierunku drzwi. Pani Jones odłożyła kredę na biurko, po czym
chwyciła się pod boki i krzyknęła:
- Proszę!
Drzwi się otworzyły na kilka sekund, po czym z powrotem zamknęły, a ja
zadrżałam. Do klasy wszedł Bezimienny. Ten sam, który wystraszył mnie do
tego stopnia, że zemdlałam. Ten sam, który trzymał mnie w swoim domu.
Ten sam, który ogląda za dużo filmów. Ten sam, przez którego mam
szlaban.
O, Boże. Uciekaj!
- Dzień dobry. - uśmiechnął się szelmowsko do nauczycielki.
Jej mina odzwierciedlała moje uczucia. Była skwaszona i wyraźnie niezadowolona jego wizytą. Jest nas dwie. Miałam ochotę przybić jej żółwika, ale to byłoby dziwne...
- Dzień dobry. Jak zawsze spóźniony, to nowy rekord. Wiedziałeś, że rok szkolny zaczął się wczoraj? - uniosła wysoko brwi.
Nie miał na sobie mundurku, a taką samą bluzę jak Dupek i jego sfora. To
oznacza, że jest jednym z nich. To lepiej. Nie będę musiała się aż tak
gimnastykować, żeby przejść niezauważona obok niego. Kiedy będzie
otoczony nimi wszystkimi będzie to prostsze. A może w ogóle nie będzie
chodził do szkoły? Błagam, tak.
- Aż tak intryguje panią moja osoba? - spytał, zadowolony z siebie.- Sprawdza pani co u mnie?
- Siadaj, Bieber i proszę o wyrzucenie tego napoju. - wskazała na shakea, którego trzymał w ręku.
- Dopiero go kupiłem, to byłoby marnowanie pieniędzy i czyjejś pracy,
jak również złamanie wszelkich zasad, które wpajają nam nauczyciele.
- Po prostu usiądź i pozwól kontynuować lekcję. - potrząsnęła głową.
Zrobił to. Zajął miejsce obok Stylesa, przybijając z nim piątkę.
Spuściłam głowę, pozwalając moim kasztanowym włosom zakryć twarz. On był
na prawdę straszny. Seksowny, ale nadal straszny. Wolałabym nie mieć z
nim nic wspólnego zwłaszcza, że jego kolega nas nienawidzi. Wspaniała
konstelacja gwiazd..
Westchnęłam, postanawiając spojrzeć w jego stronę i to był największy
błąd. Przyglądał mi się. Poczułam, jak serce niemal wyskakuje mi z
piersi. Patrzyłam na niego, a on centralnie na mnie. Jego mina była
dziwna. Był zaskoczony, ale na twarzy błąkał mu się delikatny uśmiech. Pomachał do mnie delikatnie.
Siedzieliśmy tak przez kilkanaście sekund, kiedy się ocknęłam,
odwróciłam machinalnie głowę. Idiotka.
Oddychałam głęboko, próbując się uspokoić. Nie mógł mi nic zrobić, nie
może nawet tego chcieć. Jesteśmy w szkole. Tutaj się nic, nigdy nie
dzieje. Na prawdę chciałam w to wierzyć.
Justin
To
była ona. Tak samo wystraszona, jak wtedy. Może z tą różnicą, że
wyglądała odrobinę inaczej. Jej włosy były ułożone, nie sterczały w
wielu kierunkach. Na sobie miała idealnie wyprasowany, idiotyczny
mundurek, którego ja na szczęście nie musiałem nosić. Muszę coś przyznać
- wyglądała w nim całkiem dobrze. Jedno się nie zmieniło. Jej
przerażona twarz. Najnormalniej w świece ją przerażam. Pierwsza taka, co
to się mnie boi.
Obserwowałem ją swobodnie przez większość lekcji, podczas gdy ona zawzięcie wpatrywała się w tablicę nie zaszczycając mnie spojrzeniem. Królewna.
Jak najszybciej opuściłem klasę, zaraz po dzwonku. Oparłem się plecami o
ścianę, czekając. Przewróciłem oczami, ile można wpakowywać książki do
plecaka? Kobiety... Kiedy już prawie straciłem chęci u progu drzwi
klasy pojawiła się... no właśnie, nawet nie wiem jak ma na imię.
Momentalnie zmieniłem pozycję, stając na przeciw niej, a ręce ułożyłem
po obu stronach framugi drzwi.
- Witam ponownie.
- O, Boże... - szepnęła sama do siebie, błądząc wzrokiem po całym moim ciele, jak gdyby nie wierzyła, że to ja.
- Um... Mówią na mnie Justin, ale jak wolisz. - uśmiechnąłem się łobuzersko. - A na ciebie?
Wyglądała, jakby zobaczyła ducha. Bez przesady, aż tak straszny nie mogłem być.
- No, jak masz na imię? - spytałem ponownie, wolniej, czym
prawdopodobnie ją uraziłem, bo momentalnie zmienił się jej wyraz twarzy.
- Nie możesz po prostu zostawić mnie w spokoju? Proszę... - powiedziała ledwo słyszalnie.
Udałem, że się zastanawiam, przybierając minę myśliciela, którą robię
zawsze na matmie, by nauczyciel mnie nie wziął do tablicy. Stałem tak przez chwilę, uderzając palcem wskazującym w brodę.
- Nie. - posłałem jej perskie oczko. - Dlaczego się mnie boisz? - zmarszczyłem brwi.
- Nie boję się ciebie. - odpowiedziała szybko, odwracając wzrok.
Typowa kobieta, nie przyzna się do niczego, choć wie, że nie ma racji. Przewróciłem oczami.
- Jaaaasne. Czyli reagujesz tak na wszystkich chłopców? Nie dziwię się, że jesteś sama.
Chyba ponownie ją uraziłem, bo z jej ust zaczął wypływać potok słów.
- Huh? Niczego o mnie nie wiesz. Rozmawiam z tobą od niespełna trzech
minut i obraziłeś mnie już dwa razy. Dla twojej wiadomości - byłeś
pierwszym chłopakiem, który mnie porwał, zastraszył i na dod...
- Woah, shawty. Nie porwałem cię. Ja cię uratowałem. - powiedziałem dumnie.
Taka była prawda. Wcale się nie pisałem na upadającą na chodnik Królewnę, przenoszenie jej do domu, tłumaczenie się Tear z tego co ma znaczyć krucha brunetka na moich rękach, kiedy mieliśmy w planach zupełnie co innego, niż niańczenie jej.
- Chcę iść. - oznajmiła, kuląc się, by przejść pod moją lewą ręką.
Spryciula. Nie udało jej się, owinąłem rękę wokół jej pasa, przyciągając
ją tak, że moja klatka piersiowa przylegała do jej pleców.
- Nie uciekaj mi. - zaśmiałem się.
- Czego ty chcesz? - pisnęła, zaciskając dłonie na moich przedramionach, ale tylko wzmocniłem uścisk.
- Chcę wiedzieć jak masz na imię.
- Nel... - westchnęła. - A teraz puszczaj.
Nie mam pewności, czy jest prawdziwe, ale to już połowa sukcesu. Ktoś musi o niej wiedzieć więcej i ja też się tego dowiem. Mam już imię i założę się Carly mi pomoże, zwłaszcza, że jest nowa. Trochę mi jej szkoda, przechlapała sobie u Harryego...
- Co tylko zechcesz, kochanie.
Zrobiłem to, o co poprosiła.
Błyskawicznie oddaliła się na kilka kroków ode mnie, posyłając mi zabójcze spojrzenie. To może być na
prawdę świetna zabawa.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
Wystarczą nawet dwa słowa, a dla mnie będzie to znak, że czytacie i
jest sens pisać dalej :) Naprawdę, gdyby każdy kto przeczytał napisał co
sądzi, nawet jednym słowem byłoby o wiele milej. Mogę o to prosić? :)
twitter | ask
K O C H A M T O
OdpowiedzUsuńB I E B E R i N E L #LOVKI
Genialny rozdział.! Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńświetne :) Czekam na kolejny rozdział :))
OdpowiedzUsuńświetne, czekam na ciąg dalszy :)
OdpowiedzUsuńKooocham t<3<3o.
OdpowiedzUsuńSuper już nie mogę się doczekać kolejnego ;)
OdpowiedzUsuńSuper! Szkoda tylko, że takie krótkie :<
OdpowiedzUsuńJeju jaki wspaniały rozdział! *,*
OdpowiedzUsuńDobrze wiesz, że Twoje opowiadanie wywołuje u mnie nieopisane emocje i zawsze się zastanawiam, co Ci tu napisać, bo po prostu tyle bym chciała przekazać, ale mi się miesza w głowie i połowę zapomnę. ;D
OdpowiedzUsuńNo więc tak, asdfghjkl;kiuytredsadrty bo Justin i Nel się spotkali *__________________________*
Wiedziałam, że to kiedyś nastąpi i byłam bardzo ciekawa jak to opiszesz :D
Ona nieśmiała, on pewny siebie, a na końcu i tak nie wyszło dobrze. Mam nadzieję, że Justin nie będzie się nią "bawił", jak resztą dziewczyn, bo może ją bardzo mocno zranić :< Najlepiej by było, jakby się w sobie zakochali i byli razem i w ogóle jak w bajce *-* Hahah, nie no Ty już masz napisane 16 rozdziałów, więc.... :D
Nie mogę się doczekać, dalszego ciągu <3
BŁAGAM, DODAJ SZYBCIUTKO!
Kocham Cię i życzę weny :D
xx
Zapowiada się super ciekawie. <3 Czekam na więcej. :D
OdpowiedzUsuńMogłabyś mnie informować? :>
@Hahihehuhaha123
Genialne! Czekam na następny c:
OdpowiedzUsuń@be_perfect__
- O, Boże... - szepnęła sama do siebie, błądząc wzrokiem po całym moim ciele, jak gdyby nie wierzyła, że to ja.
OdpowiedzUsuń- Um... Mówią na mnie Justin, ale jak wolisz. - uśmiechnąłem się łobuzersko. - A na ciebie?
HAHAHAHAHA ŻEBYŚ TY SŁYSZAŁA MÓJ ŚMIECH :)
Cudowny <3
to opowiadanie jest cudowne! c:
OdpowiedzUsuńmina myśliciela hahah xdd
OdpowiedzUsuń