W POPRZEDNIEJ NOTCE SĄ UPRAGNIENI BOHATEROWIE, ZAGLĄDNIJCIE :)
Od autorki: Na wstępie przypominam, że to moje opowiadanie, nie tłumaczenie. :) Dziękuję za komentarze, jest ich mniej, ale i tak dziękuję z całego serducha!
Rozdziały będą się pojawiać w każdy weekend, prawdopodobnie będzie to niedziela. Mam szkołę, z resztą wy raczej też i teraz jest zupełnie inaczej niż było dotychczas, więc tak będzie najlepiej. :)
Jeżeli się wam nudzi, chcecie pogadać, czy cokolwiek to śmiało zapraszam na mojego twittera. Link jest podany na końcu notki. :)
Nie wiem kto robi mi zawsze taki spam na asku, ale to zabawne i dziękuję, chyba hahahahaha
Dziękuję za pomoc Liv, która przekopała naszą konwersację, by znaleźć zdjęcie z szablonu! Jesteś wielka, słońce! :)
Nel
Leżałam na wznak z zamkniętymi oczami. Nie miałam ochoty ich otwierać. Uświadomiłam sobie, co tak naprawdę zrobiłam i robiłam poprzedniego wieczoru. Jeżeli mam być szczera, nie tego oczekiwałam o poranku. Spodziewałam się, że to, co robiłam na imprezie zostanie wyrwane z mojej podświadomości. Ale ja pamiętałam. Może to wszystko o upijaniu się i urywaniu filmu to tylko brednie? A może ja po prostu jestem inna i dziwna.... Dostałam ból głowy w pakiecie, chciało mi się też pić, ale za nic nie podniosłabym się i błądziła po domu Justina w takim stanie.
Nie spodziewałam się tego, że wyląduję w jego łóżku, które
było wilgotne, przez moją mokrą sukienkę i jego bluzę. Z początku myślałam, że
się zmoczyłam w nocy, to by było okropne, ale później przypomniałam sobie, że
wylądowaliśmy z Justinem w basenie Deana.
A teraz? Teraz leżałam w jego łóżku i zmagałam się z
otworzeniem oczu. Kiedy to zrobiłam, poczucie winy uderzyło mnie jak tona
cegieł. Justin spał w fotelu, podczas gdy ja zajmowałam jego łóżko. Jego głowa
była odrzucona do tyłu, a usta lekko rozchylone. Oddychał głośno i spokojnie.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i pisnęłam z
przerażenia. Zrobiłam to tak głośno, że Justin się obudził i zerwał na równe
nogi. Spojrzał na mnie niepewnie.
- Kto, do cholery, montuje lustro na wprost łóżka i dlaczego
mi nie powiedziałeś, że wyglądam jak kupa?
Pośpiesznie chwyciłam z łóżka poduszkę, po czym zasłoniłam
nią moją twarz. To nie tak, że przywiązywałam olbrzymią wagę do mojego wyglądu,
ale wyglądałam jak panda, pomieszana z nieudanym makijażem klauna. Wszystko
rozlało mi się po twarzy, pod oczami miałam ciemne plamy, a wokół ust, wyblakłe
już, czerwone od szminki. Nie przesadzałam.
Justin zaczął się tak panicznie śmiać, że na chwilę
straciłam kontrolę nad sobą i oderwałam poduszkę od twarzy, ciskając nią w
niego. Chybiłam, nic nowego. Myślę, że moje aspiracje na seryjnego mordercę nie
są uzasadnione po tym, gdy nie trafiam nawet w komary, które już przyczepiły
się do mojego ciała. Pozostaje mi moje szare, nudne życie.
- Przestań. - Pisnął.
Nie przestawałam go bić, chwytając drugą poduszkę. Starał się bronić, jak mógł. Wyrzucał ręce w każdym kierunku, ale nie przestawał się śmiać, wiec ja tez nie przestawałam.
Nie przestawałam go bić, chwytając drugą poduszkę. Starał się bronić, jak mógł. Wyrzucał ręce w każdym kierunku, ale nie przestawał się śmiać, wiec ja tez nie przestawałam.
- Gdzie mogę to zmyć? - Spytałam, uspokajając się i
zostawiając go w spokoju. - Juuuuuuustin! Zakryłam twarz rękoma, uświadamiając
sobie, jak wyglądam, kiedy ten patrzył na mnie i cicho się śmiał. Wspaniały
dzień.
- M-myślałem, że trafisz do łazienki...
Uderzyłam go po raz setny w przeciągu pięciu minut. Na
prawdę na to zasłużył. Jest wredny! Nie musiał przypominać, gdzie wylądowałam
za pierwszym razem, gdy tu byłam. Wyminęłam go z zasłoniętą rękoma twarzą.
Zostawiłam sobie miejsce na oczy, tak żebym nie wpadła na drzwi i żeby nie
dawać Bieberowi kolejnego powodu do wyśmiania mnie. Niezły miał ze mnie ubaw.
Stanęłam przed lustrem i mimo tego, że byłam przygotowana na
to, co miałam zobaczyć i tak odrobinę się wystraszyłam...
- Masz jakiś krem?!
Musiałam krzyczeć, żeby mnie usłyszał, ale poddałam się, bo
moja głowa dała o sobie znać. Nie liczyłam na mleczko do demakijażu w łazience
chłopaka, ale po nim można się wszystkiego spodziewać. Po chwili zjawił się pod
drzwiami i oparł się o nie głową, głośno wzdychając. Mogłam powiedzieć, że był
tak samo zmęczony jak ja. Może nawet bardziej.
- Sprawdź w szafce pod zlewem.
Przykucnęłam i zabrałam się za grzebanie w szufladkach.
Pośród jego kosmetyków znalazłam ten nieszczęsny krem, ale wacików nie było. Cóż,
mogłam sobie pomarzyć. Chwyciłam do ręki serię kosmetyków do układania włosów i spojrzałam na Justina rozbawiona.
- Włóż to do szafki. Teraz. - Powiedział najpoważniejszym tonem na jaki było go stać, po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł. Zaczęłam się śmiać, przyglądając im się.
- Włóż to do szafki. Teraz. - Powiedział najpoważniejszym tonem na jaki było go stać, po czym odwrócił się na pięcie i wyszedł. Zaczęłam się śmiać, przyglądając im się.
Urwałam kawałek papieru i po kilku chwilach zmyłam moją
maskę klauna. Nie miałam kosmetyków, więc moja twarz była blada, miejscami
zaczerwieniona od pocierania. Przemyłam ją ponownie wodą i wytarłam ręcznikiem.
Wyszłam z łazienki i zastanawiałam się przez chwilę gdzie
poszedł Justin. Drzwi do pokoju były otwarte na oścież, a w środku nikogo nie
było.
- W kuchni! - Krzyknął jak gdyby czytał mi w myślach.
Ruszyłam do celu, ślamazarnie stawiając kroki na schodach.
Po chwili dotarłam i cicho zajęłam miejsce przy wysepce kuchennej. Starałam się
zwrócić jak najmniejszą uwagę na siebie.
- Przesadzasz, nie wyglądałaś tak źle... - Zaśmiał się
cicho.
- Jasne, ale ty wyglądasz w porównaniu do mnie jak Młody
Bóg!
Posłałam mu zabójcze spojrzenie. Taka była prawda i to było
niesprawiedliwe, bo on jest chłopakiem. Nie dziwię się, że nie ma dziewczyny, dołożyłby
jej kompleksów.
- Wiesz... Kiedy kładłem się spać i wstawałem, nie sądziłem,
że będę wyglądać tak świetnie... Cóż, stało się. - Puścił mi oczko, a ja
sapnęłam. Nie musiał tego mówić.
Chwyciłam szklankę z musującym płynem, którą postawił przede
mną i przystawiłam do buzi, upijając kilka łyków. Justin stał oparty na rękach
z drugiej strony, uważnie się mi przyglądając. Posłałam mu pytające spojrzenie,
na co on wzruszył niewinnie ramionami.
- Bez makijażu też jest dobrze. - Powiedział po chwili, a ja
oblałam się rumieńcem, co zdecydowanie nie umknęło jego uwadze, bo zaczął się
delikatnie śmiać.
Zeskoczyłam z krzesełka i wyciągnęłam telefon. Musiałam
zadzwonić do siostry. Obiecała, że na mnie poczeka i Natalie odwiezie nas do
domu. Za bardzo się nie ucieszyła z mojego telefonu, ale nie dziwię się jej.
Wróciłam do kuchni i uniosłam wysoko brwi. Miałam ochotę
parsknąć śmiechem. Na stole stały dwie miski tęczowych płatków. Ile on ma lat,
5?
- Wow, nie jadłam tego od kilkunastu lat... - Starałam się
zachować powagę, ale nie dawałam rady. - Dzięki za powrót do dzieciństwa.
Zanurzyłam powoli łyżkę w misce, a on dosiadł się i zrobił
to samo. Przeżuwał, patrząc prosto na mnie, przez co nie mogłam swobodnie
włożyć łyżki do buzi i zatrzymałam ją w połowie drogi do moich ust.
- To nie moja wina. - Odezwał się, kiedy skończył, a ja
spojrzałam na niego jak na dziwaka. - Jesteś pierwszą dziewczyną, która została
u mnie tak długo, biorąc pod uwagę, że nie robiliśmy...
- Nie kończ! - Zacisnęłam mocno powieki.
Nie chciałam nawet słyszeć, że byłam pierwszą, z którą nie
przespał się i nie wyrzucił za drzwi zaraz po zaspokojeniu go. Ciekawe ile ich
tu było i czy było ich aż tak dużo. Jak wiele napalonych Heidi Klum może być w
pobliżu Justina? Nie mam pojęcia, ale w naszej szkole jest co najmniej kilka,
które chciałyby zostać u niego na noc. Trochę niezręczne, ale uzasadnione, bo był piekielnie przystojny i równie seksowny, jeśli mu zależało.
- Poczekam na ciebie w samochodzie.
Odezwałam się po skończeniu mojego tęczowego śniadania,
które wyglądało jakby ktoś puścił pawia, przez dużą ilość gorącego mleka.
Zeskoczyłam z krzesła i ruszyłam w stronę drzwi, kiedy odrobinę zdziwiony
Justin brał kluczyki do auta.
- Czekaj, skąd wiedziałaś, że cię gdziekolwiek podwiozę? - Zaśmiał
się cicho. - Nawet nie zapytałaś! Spojrzałam niego z dezaprobatą klepiąc go
delikatnie po ramieniu.
- Oboje wiemy, że wprost uwielbiasz moje towarzystwo.
Ruszyłam w stronę podjazdu, na którym stał samochód Justina,
ale ten zatrzymał mnie w połowie, obracając mnie za ramiona, tak bym była z nim
twarzą w twarz. Był ode mnie wyższy. Niewiele, ale jednak. Oblizał energicznie wargi,
po czym spytał:
- Kim jesteś i co zrobiłaś z moją Nel?
Momentalnie spoważniałam, przez co odrobinę się zmieszał i
błądził wzrokiem po mojej twarzy, szukając jakiejkolwiek wskazówki.
- Jej już nie ma i nie jestem twoja, Justy. - Mój głos był
głęboki, niemal uwodzicielski.
Chciałam zachować mój poważny wyraz twarzy, ale po chwili z
moich ust uciekł cichy chichot. Pokręcił głową, śmiejąc się i ciągnąc mnie do
samochodu. Otworzył drzwi i wpuścił mnie, po czym przebiegł przed maską i zajął
miejsce kierowcy.
- Tak naprawdę przebywam z tobą, bo masz fajny tyłek. - Wzruszył
ramionami.
Posłałam mu mordercze spojrzenie, uderzając go z całej siły
w ramię. Nawet nie drgnął, ale złapał się za "bolące" miejsce i
zmarszczył nos. Nie chciało mi się z nim już nawet o tym rozmawiać. Wyciągnęłam
telefon i wyświetliłam mu adres Natalie, który przysłała mi Olivia. Zmarszczył
czoło czytając go, po czym spojrzał na mnie ruszając brwiami.
- Mieszka na tym samym osiedlu, co Harry.
- Co z tego?
Zaczęłam go naśladować, energicznie ruszając brwiami.
Zignorował mnie i wyjechał z podjazdu. Przynajmniej znał adres i jechał dosyć
sprawnie. Miałam nadzieję, że mamy nie będzie w domu, kiedy wrócimy. Była
sobota, ale ona nie specjalnie lubiła siedzieć w domu, więc miałyśmy szansę.
Obruszyłam się, kiedy Justin włączył radio. Nawet nie
zauważyłam, że siedzieliśmy w zupełnej ciszy. Nie przeszkadzało mi to ani
trochę, ale jemu najwyraźniej tak. Postanowiłam nie wnikać i po prostu
słuchałam jego podśpiewywania piosenek Ushera. Był dobry, nawet bardzo.
- Jesteśmy.
Obróciłam się i rozejrzałam dookoła. Faktycznie byliśmy na
miejscu. Dom Natalie był duży i zadbany. Wyróżniał się ogromnym tarasem i
krzewami, które były teraz pełne kolorów jesieni. Było mi wygodnie i ciepło.
Nie chciało mi się wychodzić na spotkanie z zimnym jesiennym powietrzem.
Spojrzałam na Justina, który patrzył przez chwilę przed siebie, przez co
wyglądał jak ci kolesie w komediach romantycznych mojej mamy, po tym jak miłość
ich życia spoliczkowała ich i wyrzuciła wszystkie swoje żale prosto w ich
twarze.
Ta myśl wywołała u mnie stłumiony śmiech, a Bieber patrzył
na mnie zdezorientowany. Machnęłam ręką. Po chwili nadstawił swój policzek,
chcąc by było mi wygodniej złożyć na nim pocałunek. Znów się zaśmiałam, nie
zamierzałam tego robić. Trzeba było przykrócić jego pewność siebie.
- Przykro mi, ale nie jestem napaloną na ciebie Heidi
Klum... - Otworzyłam sobie drzwi, rezygnując z jego pomocy. Ubiegłam go. Przed
zatrzaśnięciem drzwi zatrzymał mnie jego rozbawiony ton.
- Jeszcze cię złamię, zobaczysz. - Puścił mi perskie oczko, coś,
co jest u niego oczywiste i naturalne. Przewróciłam oczami.
- Dzięki, Bieber.
- Aye, Donnel. - Uniósł wskazujący palec do góry, odpalając
silnik.
Odsunęłam się i obserwowałam jak odjeżdża, machając mu na pożegnanie. Może był pokręcony i jadł tęczowe płatki na śniadanie, ale lubiłam go.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
Jeżeli przeczytałaś to byłoby mi bardzo miło, jeżeli zostawiłabyś po sobie komentarz z opinią. :)
twitter | ask
Odsunęłam się i obserwowałam jak odjeżdża, machając mu na pożegnanie. Może był pokręcony i jadł tęczowe płatki na śniadanie, ale lubiłam go.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
Jeżeli przeczytałaś to byłoby mi bardzo miło, jeżeli zostawiłabyś po sobie komentarz z opinią. :)
twitter | ask
Hahaha z tym spamem to się przyznam że to ja :) xD
OdpowiedzUsuńrozdział jak zawsze świetny kocham cię za to że piszesz <333
Wspaniały rozdział! Strasznie przyjemnie się go czyta :)
OdpowiedzUsuńŻyczę weny w pisaniu. Pozdrawiam :)
Świetnyy <33
OdpowiedzUsuńBoże świetny. Uwielbiam Jel momenty. Dzięki za bohaterów oraz czekam co i jak dalej xoxo //@VeronikaMiriam
OdpowiedzUsuńbcvb cv bnc genialny kocham to <333 juz sie następnego nie mogę doczekać :D
OdpowiedzUsuńhahahah tęczowe płatki xD świetny rozdział, już myślałam, że go pocałuje.. ale jest dobrze, trzyma w napięciu, czekam kiedy się przełamie no i co będzie dalej, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam to jhegreuys *,*
OdpowiedzUsuńGenialny <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, naprawdę! :) nie mogę doczekać się następnego :) x
OdpowiedzUsuń@luuvswaggie
"Może był pokręcony i jadł tęczowe płatki na śniadanie, ale lubiłam go". Ten tekst mnie mega rozbawił, jest wręcz zajebisty haha :D
OdpowiedzUsuńUwielbiam! Świetny rozdział :)
@ameneris
Super tvfhgkirh
OdpowiedzUsuńTak idealne asgafqjqkwhs *~~~*
OdpowiedzUsuńŚWIETNE, CUDOWNE, NAJLEPSZE <3 @awhmybiebur
OdpowiedzUsuńOni są tacy słodcy *.*
OdpowiedzUsuńZarąbiste ! xD KOOOOCHAM. <333
OdpowiedzUsuńKocham ..
OdpowiedzUsuńTen rozdział jest niesamowity jak każdy! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie przestaniesz nigdy pisać!
Cały czas czytam i nie zamierzam przestać <3
OdpowiedzUsuńlove it <3
OdpowiedzUsuńoooo... <3 Uwielbiam to...
OdpowiedzUsuńsuper .
OdpowiedzUsuń"- Kto, do cholery, montuje lustro na wprost łóżka i dlaczego mi nie powiedziałeś, że wyglądam jak kupa?"
OdpowiedzUsuńTak, właśnie tymże cytatem zacznę swój komentarz, bo naprawdę nie mogę zrozumieć, jak możesz wymyślać tak... no nie wiem, uderzające teksty? :D Zawsze jak przeczytam jakiś dialog, albo coś, to muszę się zatrzymać na chwilę i albo się śmieję, albo wbijam swój wzrok w laptopa i mam taką minę ":O" hahahahahahah A tak na serio, to bardzo mi się podoba, że nigdy, ale to nigdy nie idzie się zanudzić, przy Twoich rozdziałach, bo są one asdfghjklkjhgfdsdfghjhgfddfghgfdfggfdsdfghjhgfdsfgh <3
Oni są tacy słodcy awwwww :3 Justin wydaje się taki fajny tutaj, nie bije jej, nie wyzywa od najgorszych, po czym ona miałaby się tym podniecać i mu co chwilę wybaczać bla, bla, bla....
Tak jak jest teraz, jest idealnie <3
Mam nadzieję, że jej rodzice się o tym nie dowiedzą i bez problemu wróci do domu.
Ciekawe, czy Natalie i Liv nadal będą na nią złe.
Czy to, że Harry i Natalie mieszkają na jednym osiedlu ma jakieś znaczenie? No nie wiem, mieli już jakąś styczność z sobą wcześniej czy jak? Bo nie rozumiem tego wtrącenia Justina na ten temat. :)
Kochanie, co ja mam jeszcze napisać? Wiesz, że uwielbiam Twoje opowiadanie i czekam na kolejny rozdział! :D
+ Ciekawi mnie, dlaczego większość komentarzy ogranicza się do "super" i koniec.
LUDZIE, WYSILCIE SIĘ TROCHĘ
Pozdrawiam Słońce! x
Wspaniały jak zawsze kochana
OdpowiedzUsuńgenialne :)
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekać, aż będą razem :3 o ile będą XD super jak zawsze :>
OdpowiedzUsuńNie wytrzymam do niedzieli noooo.. ;/ <3
OdpowiedzUsuńJesuuuuu... *__* czekam nn..;p
OdpowiedzUsuńzapraszam na opowiedanie wspaniałej @FleeingDolphin http://from-hate-to-lust.blogspot.com/
@yepibelieve