poniedziałek, 14 października 2013

Rozdział 20


Od autorki: Liczba komentarzy drastycznie spada i jest mi przykro. Nie wiem, może to opowiadanie jest beznadziejnie nudne, albo powoli się rozkręca, ale cóż tak jest.
Prosiłabyk każdego kto przeczytał o komentarz, nawet krótki, by mi dać jakikolwiek znak, że ktoś to czyta. Moglibyście to dla mnie zrobić? Informuję tyle osób...

Mogę wam tylko powiedzieć, że robi się ciekawiej i jeżeli ktoś tu jeszcze został to gratuluję i mam nadzieję, że go nie zawiodę. :)

Nel

     Zatrzasnęłam za sobą drzwi pokoju, natychmiastowo wpadając na łóżko i skopując z niego pościel. Pożałowałam tego, kiedy ułożyłam się idealnie by móc wypłakać się w poduszkę, ale jej tam nie było. Miałam wyjątkowego pecha. Miałam ochotę płakać jak nigdy wcześniej. To wszystko mnie przerastało, a wizja tego, że Olivia mi nie ufała uderzyła we mnie jak tona cegieł. Jedna z niewielu osób, której ufałam, nie ufała mi. Miałam w nosie to czy robiła to dla zgrywy, czy dlatego, że ją zdenerwowałam. Nie powinno jej to nawet przelecieć przez myśl.

- Nel, porozmawiaj ze mną. Mam lody...

Wszyscy tylko nie moja mama. Zacisnęłam powieki, mając nadzieję, że tylko mi się zdawało i nic takiego nie usłyszałam zza drzwi, ale straciłam nadzieję, gdy przekroczyła próg i pojawiła się w pokoju. To nie tak, że miałam coś do mojej mamy, nie. Ona była po prostu odrobinę nadopiekuńcza i czasem dziecinna w stosunku do mnie. Tak jakbym wcale nie miała 19 lat i nie mogła robić, co tylko mi się podobało.

Podniosła z podłogi porozrzucane poduszki i ułożyła je bez słowa z powrotem na łóżku. Podniosłam się do pozycji siedzącej, podciągając nogi pod brodę, dałam tym samym miejsce mamie, by mogła sobie obok mnie usiąść.

- Więc, co się dzieje? Nie mów, że nic, bo Liv siedzi w pokoju i niemal przeciera płótno pędzelkiem.

Uniosła wysoko brwi, podając mi zielone pudełko lodów. Spojrzałam na nie, po czym wymieniłam je na jej waniliowe. Nie przepadałam na pistacją. Zaśmiała się cicho, dając mi łyżeczkę.

- Po prostu jestem beznadziejna. - Skrzywiłam się. - I psuję wszystko, a potem nie umiem naprawić.

- Chodzi o tego chłopaka, czekaj jak on... Justina, tak?

Spojrzałam na nią przerażona. Nigdy nic jej o nim nie wspominałam, nie rozmawiałam z nikim na jego temat, ani nawet nie wypowiadałam jego imienia w naszym domu. Moja mama zaczęła pracować dla FBI?

- Nie. - Włożyłam do buzi dużą porcję lodów, starając się nie musieć mówić za wiele.

- Jasne, córcia.

Powtórzyła to, co zrobiłam ja. Naśladowała mnie, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy serio tak wyglądałam. Jeżeli tak, już nigdy nie zjem lodów w miejscu publicznym.

- To znaczy tak, może trochę. - Rzuciła mi pytające spojrzenie. - Lubię go, ale mnie denerwuje i jest dziwny. Po prostu czasem mam ochotę go przytulić, a potem coś się dzieje i chcę go udusić przy świadkach, żeby mnie mogli zamknąć w więzieniu i odizolować od niego, chociaż wiem, że będę tęsknić.

- To normalne. Macie po 19 lat, hormony wam buzują, a dodatkowo czasy w których żyjemy wam nie sprzyjają. Jak ja byłam w twoim wieku to, żeby przeprosić musieliśmy się spotkać, a nie włączyć telefon, czy komputer. A uwierz, że zdarzało nam się często. Raz zabrałam was zdenerwowana na całe popołudnie, bo tata stwierdził, że śniadanie było mdłe. Ale musiałam potem wrócić do domu, nie mogłam spać na ulicy. Więc wróciłam i przeprosiłam. I wiesz, co? - szturchnęła mnie łokciem w bok, unosząc brwi. - Od tamtej pory to tata robi śniadanie. Musisz iść i z nim porozmawiać, jeżeli go lubisz lub ignorować i nie odzywać się, a da sobie spokój.

Zaśmiała się, pocierając moje kolano. Zawsze się zastanawiałam, co czuła, kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży. Ja nie wyobrażałam sobie dziecka w moim wieku, a oni, gdy mieli tyle lat co ja uczyli mnie i Olivię chodzić...

- Ale to nie tak, my się po prostu przyjaźnimy, jeżeli można tak to nazwać. Nie jestem taką dziewczyną, z którymi się spotyka, rozumiesz?

Pochyliła się by wybrać resztkę lodów z mojego pudełeczka. Czasem jest gorsza niż dziecko i zapomina, że jest moją mamą, a nie koleżanką. Oddałam jej resztę, kręcąc głową z dezaprobatą.

- To, że przebiera w dziewczynach nie jest tylko wadą. Może po prostu szuka i nie umie znaleźć? Skoro się przyjaźnicie to nie skreślajcie się nawzajem z powodu jakiejś błahostki.

Uśmiechnęła się do mnie, więc to odwzajemniłam, naciągając na siebie kołdrę. Rozłożyłam się wygodnie, dając mamie do zrozumienia, że może mnie zostawić, bo to był koniec rozmowy. Wyszeptałam ciche "dziękuję”, kiedy wychodziła. Wiedziałam, że rano będę żałować, wstając godzinę wcześniej by wziąć prysznic, ale nie chciało mi się tego robić wtedy. Było mi zbyt wygodnie.

     
       Siedziałam na murku, ciesząc się ostatnimi promieniami słońca, zima zbliżała się z każdym dniem coraz bardziej. Ludzie przechodzili obok mnie, nie zwracając nawet na mnie uwagi, a ja mogłam po prostu siedzieć, unikając niektórych. Długo to nie potrwało, bo chwilę później ktoś zasłonił dostęp światła, więc otworzyłam oczy i ujrzałam Justina Biebera we własnej osobie.

- Przyszedłem porozmawiać, więc zaszczyć mnie swoją obecnością i chodź. - Wyciągnął do mnie rękę, ale zignorowałam go, zeskakując z murku.

- Prowadź.

Przeszliśmy połowę szkoły, nie odzywając się do siebie ani słowem. Nie miałam pojęcia, co chciałabym mu powiedzieć i czy w ogóle chciałam z nim o tym rozmawiać. Okej, chciałam. Nawet bardzo, bo to by zabrało jakąś część moich myśli, ale nie wiedziałam jak się do tego zabrać. Na szczęście to on chciał "porozmawiać”, więc liczyłam na potok słów z jego strony. Moje tchórzostwo dawało się we znaki, ale on nie miał o tym pojęcia.

Odwróciłam się i spojrzałam na niego jak na idiotę, kiedy stanęliśmy przy drzwiach z numerem 094.

- Schowek. - Zauważyłam. - Serio?

Nie słuchał mnie, zamiast tego majstrował przy zamku, a po chwili otworzył przede mną drzwi. To było jak scena z jakiegoś dziwnego filmu. Zajrzałam do środka, nachylając się. Musiałam sprawdzić czy nie ma tam naszego dozorcy. Justin pchnął mnie, przez co wylądowałam w środku małego pomieszczenia. Śmierdziało tam kurzem i środkami czystości. Słabe połączenie.

- Rozmawiałem z Harrym. Miałaś prawo zareagować tak jak zareagowałaś, ale to też mój przyjaciel, więc nie musiałaś wywlekać tego, co ci powiedziałem w dzień imprezy u Deana. - Skrzywił się.

Zwalczyłam chęć przewrócenia oczami, skoro sam się do tego przyznał to co mu to przeszkadzało? Zwłaszcza, że to była prawda.

- Miałem nadzieję, że się na mnie zdenerwujesz i nawrzeszczysz o to, że nie przychodzę na to gówno z fizyki, ale ty mnie olewałaś. - Skrzyżował ręce na piersi.

- Dziwisz mi się? Nie mam pojęcia czego ty ode mnie chcesz. Jestem jakimś wybrykiem, a ty się ze mną zadajesz i co ja sobie mogłam pomyśleć, tylko...

- Tylko, że chciałem żebyś wskoczyła mi do łóżka? - Prychnął, przerywając mi, a ja pokiwałam twierdząco głową, rumieniąc się na jego bezpośredniość. - To mnie posłuchaj. To nie jest moim zamiarem, planem ani żadnym takim gównem. Po prostu jestem miły, bo doceniam to, że nie obchodzi cię praktycznie nic i lubię fakt, że żyjesz w swoim świecie, więc po prostu uspokój swoje brudne myśli na mój temat i będzie w porządku.

Uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło, pokazując mu, że niektórych rzeczy nie musiał wcale mówić. Nie mogłam uwierzyć, że był zarozumiały nawet w takiej sytuacji. Atmosfera rozluźniła się odrobinę i kiedy już miałam poprosić go o to by nie naskakiwał na mnie za każdym razem, gdy zrobię coś, co nie jest po jego myśli, on wypalił:

- I nie spotykaj się z Austinem, on jest dziwny i może ci się coś stać.

Chwyciłam się gwałtownie pod boki, przez co odsunął się o mały krok, odrobinę zaskoczony. Po prostu go ocenił, prawdopodobnie nie zamieniając z nim nigdy ani jednego słowa. To było niegrzeczne, nie ocenia się książki po okładce.
Przypomnij sobie, co pomyślałaś o Justinie za pierwszym razem...
Nienawidziłam tego irytującego głosiku, który robił za moje sumienie za każdym razem. Sytuacja z Justinem była zupełnie inna. Przypuszczałam, że on nie obudził się w domu Austina z bólem głowy...

- Nie jest dziwny, nie mniej niż ty. Uważasz, że jest dziwny, bo...?

- Ludzie gadają, że on i jego siost...

- Wiesz, co ludzie mówili o tobie? - Syknęłam. - A jednak stoję tu i rozmawiam z tobą. I z nim też będę rozmawiać i właściwie to już powinnam wychodzić, bo się spóźnię na spotkanie z tym "dziwakiem"! - Zrobiłam w powietrzu cudzysłów, krzywiąc się.

Kolory z twarzy Justina odpłynęły, ale po chili wróciły i zacisnął mocno szczękę, zamykając przy tym oczy. Zastanawiałam się, czy liczy w myślach do dziesięciu, to podobno pomaga. Złapał mnie na przyglądaniu się mu, kiedy uniósł swoje powieki, ukazując wspaniałe może karmelu.

- Nie możesz z nim iść, zrozum. - Westchnął głośno.

Ugiął nogi w kolanach, przez co na kilka sekund był tego samego wzrostu, co ja. Patrzył na mnie,  właściwie mierzył spojrzeniem, poczynając od twarzy, a na stopach kończąc.

- Dlaczego nie? - Zabrzmiałam bardziej prowokująco niż myślałam.

Przysunęłam się do niego, a w moich oczach tańczyły iskierki gniewu. Zmrużyłam je, ale kilka sekund później mimowolnie i samodzielnie się rozszerzyły do granic możliwości. Zanim się zorientowałam, w jakiej sytuacji się znalazłam, jego ręce przyciągnęły moje biodra do jego, po czym zwinnie powędrowały do mojej szyi, pod włosy. Kciuk jego prawej ręki wyznaczał kręgi na moim zaróżowionym policzku, podczas gdy jego usta musnęły delikatnie moje. Wszystko działo się zbyt szybko. Moje powieki opadły, jak gdyby ktoś przywiązał mi do nich coś ciężkiego. Rozlewające się ciepło w moim brzuchu sprawiało, że moja skóra zdawała się płonąć. Moje ręce bezwiednie spoczywały po obu stronach ciała, nie mogłam ich nawet podnieść, by go zatrzymać. Moja torba wysunęła mi się z dłoni, lądując delikatnie na podłodze. Miałam wrażenie, że jedynymi narządami, które były w ruchu w tamtej chwili było moje walące jak młot serce i współgrające z Justinem usta. Cofnęliśmy się delikatnie, a moje nogi natrafiły na coś twardego, co wylądowało na podłodze, sprawiając, że momentalnie odepchnęłam go od siebie. Nie patrzyłam na niego, nie chciałam na niego patrzeć. O wiele ciekawsza była dla mnie miotła, która upadła z hukiem, kiedy się poruszyliśmy.

- Nel...

Chwyciłam moją torbę i wyminęłam go, ale on chwycił mój nadgarstek i obrócił do siebie.

- Chciałeś mnie tym zatrzymać? Więc obserwuj jak wychodzę, bo ci się nie udało.

Szarpnęłam swoją rękę, wyrywając ją z jego uścisku. Patrzył na mnie zszokowany. Nie mam pojęcia czym. Tym, że mnie pocałował, czy tym, że i tak zamierzałam wyjść z Austinem? Dlaczego upierał się przy swoim, mając na uwadze to, co mówią ludzie? To głupie, nie ocenia się książki po okładce i on to powinien wiedzieć, biorąc pod uwagę choćby fakt, że na podręcznikach są sami szczęśliwi uczniowie, a w środku czeka na nich smutna niespodzianka.


Justin

     Wyszła. Najnormalniej w świecie opuściła schowek na szczotki naszego szkolnego woźnego, zostawiając mnie w lekkim szoku. Nie wiedziałem jak do tego doszło. Nie miałem pojęcia, kiedy mojemu małemu wewnętrznemu bogowi zachciało się pocałować Nel. Nie zdążyłem nawet tego zarejestrować, a moje usta wylądowały na jej.

Wybiegłem ze schowka, ignorując idiotyczne spojrzenia obecnych korytarzu. Byłem niemal pewny, że zaglądną tam by sprawdzić, czy nie paliłem tam czegoś.  Zbiegłem po schodach, wymijając plotkary. Miałem nadzieję, że złapię ją na dolnym korytarzu, bądź przy wyjściu, ale kiedy tam dotarłem, było już za późno. Nel wsiadła do samochodu Austina i przywitała się z nim, kiedy stanąłem przy oszklonych drzwiach szkoły.

- Czy to była moja siostra?

Odwróciłem się. Olivia stała z otwartą buzią i rozłożonymi rękami. Przytaknąłem jej, nie miałem ochoty się odzywać. Byłem zdenerwowany i spięty przez to wszystko. Nic nie wyszło dobrze, a nie chciałem dodatkowo nawrzeszczeć na nią, bo nic mi nie zrobiła, a nawet mogła pomóc. Wiedziałem, że potrafię być nerwowy, ale potrafiłem też sobie z tym radzić.

Wyminąłem Olivię szepczącą o tym, że urwie głowę swojej siostrze, kierując się do wyjścia ze szkoły. Musiałem zadzwonić.

Wyciągnąłem z kieszeni spodni telefon, po czym wybierałem numer Erica. Nie musiałem długo czekać, bo odebrał po dwóch sygnałach.

- Za 40 minut będę na 10th Street, przygotuj wszystko. - Poleciłem, wracając z powrotem do szkoły by włożyć do szafki książki.

- Nie powinieneś być w szkole? Sam?

Przewróciłem oczami. Miał 17 lat i szkoła dla niego była czymś, co miał w głębokim poważaniu, więc mną nie powinien się przejmować ani trochę, ale to był Eric. On myślał o wszystkich i wszystkim. Był mózgiem każdej operacji.

- Zrywam się. Będę tylko ja. Po prostu muszę rozładować napięcie. Sprawdź czy wszystko jest sprawne, chcę żyć.

Zaśmiał się cicho, a sekundę później rozbrzmiał brzdęk klucza. Mogłem się domyślić, że jest w warsztacie Clarka, w którym na wakacjach i ja pracowałem. Nie było wiele do robienia, ale jednak coś.
- A co z dziewczyną?

Skrzywiłem się. Skąd on wiedział o Nel i co o niej wiedział? Zaczynałem się zastanawiać czy to normalne i w porządku, że ludzie, z którymi nie rozmawiałem od ostatniego dnia wakacji prawdopodobnie wiedzą więcej niż moi przyjaciele. Cóż, Harry raczej nie chciał rozmawiać ze mną o niej czy kimkolwiek z Nel związanym. Nie miałem też pewności, że Ericowi chodziło właśnie o nią...

- Ta brunetka, która ma fajny tyłek i masz z nią lekcje fizyki. - To było bardziej pytanie niż stwierdzenie. - Myślałem, że to ona teraz likwiduje całe napięcie.

Mogłem sobie wyobrazić, że się uśmiecha.

- Nie ma, do cholery, żadnej brunetki i zabraniam ci tak o niej mówić i myśleć.

Zacisnąłem szczękę, wychodząc przed szkołę. Nie czułem się dobrze z myślą o tym, że ludzie odbierają ją, jako moją zabawkę tylko, dlatego, że spędza ze mną czas, który zwykle musi mi poświęcić.

- Czy ty się słyszysz?

- Nieważne. - Mruknąłem, otwierając samochód. - Po prostu współpracuj.

                                              CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
Wystarczy kilka słów, a dla mnie będzie to znak, że czytacie. Będzie mi bardzo miło, jeżeli każdy kto przeczyta, napisze kilka słów na temat tego, co o tym sądzi. Możecie to dla mnie zrobić? :)
                                                           twitter | ask

35 komentarzy:

  1. Genialny. Jus chyba luuubi Nel. Czekam na następny //@veronikamiriam

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeeej..! Tak się jaram że normalnie nie macie pojęcia..! No po prostu zawał murowany.. <3 @yepibelieve

    OdpowiedzUsuń
  3. o jeju to się porobiło.. martwię się, że Justin zrobi coś głupiego no a po tym pocałunku to myślałam, że będzie już cudownie i kolorowo.. umiesz zaskoczyć czytelnika xD świetny, czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział boski:D Czytam od początku twoje opowiadanie, jest świetne!:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział super, jak zawsze :)
    Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  6. nsdhushdu, czekam na następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Po pocałunku myślałam że już będzie love story a tu nie.
    Tylko żeby Justin czegoś głupiego nie zrobił.

    OdpowiedzUsuń
  8. głupia Nel, mogła Go pocałować! :((

    OdpowiedzUsuń
  9. Asdfghjkl :)
    Nie zawsze komentuje, ale sie postaram :D
    @MusicForever344

    OdpowiedzUsuń
  10. Uuuuu czyżby coś między Nell a Justinem zaiskrzyło? Świetny rozdział! Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Wspaniały , perfekcyjny, ciekawy zresztą jak każdy. Nigdy nie zawodzisz :))

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetnie piszesz ! Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału !! <33

    OdpowiedzUsuń
  13. Juss chyba lubi Nel. Jestem ciekawa co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam wrazenie, ze ten Austin chce cos zrobic Nel..

    OdpowiedzUsuń
  15. jest spoko hihi nie no genialny haha

    OdpowiedzUsuń
  16. bvhvvbbbjb zarąbisty *.*

    OdpowiedzUsuń
  17. Czytam, pisz dalej proszę :) nawet jeśli jedna osoba by to czytała, to pisz proszę Cię bo to cudowne opowiadanie ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Po pocałunku powinno być coś więcej, a nie wkurzona Nel ;c Zabraniam Ci robić takie rzeczy zrozumiano? ;P

    OdpowiedzUsuń
  19. jfdskgsyufgdsfyuag Kocham kocham... <333 To jest takie wspaniałe

    OdpowiedzUsuń
  20. aAAA PROSZĘ NASTĘPNY BŁAGAAM JESTEŚ FANTASTYCZNA *>* / Kasia Swag

    OdpowiedzUsuń
  21. @BiebsMyLifeKate Proszę na twiterzze mnie informuj bardzo proszę :* / Kasia Swag

    OdpowiedzUsuń
  22. Kocham to opowiadanie <3<3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  23. Przepraszam, że dopiero teraz.
    Znowu przed chwilą usunął mi się cały komentarz... rozumiesz mój bol?


    Nel! Posłuchaj mamusi, bo mówi bardzo mądrze! :)

    O KUR DE
    Ty po prostu tak rewelacyjnie te pocałunki, że ja nie mogę! asdfghgfds
    Po prostu zrobiło mi się nagle gorąco.. oj Natalka, Natalka(W sensie, że Ty nie ja xd) :D
    Nel jest dziwnaaaa... :/ Hahah, nie no żartuję, no ale jak można po takim czymś, zwyczajnie sobie wyjść? I to jeszcze od takiego kogoś, to takiego kogoś? HELOOOŁ?
    Ja wiedzialam, że ten Austin Srałstin jest jakiś nie ten tego. Na początku był taki "łeh, łeh, łeh, jestem taki niewinny i biedny, bla, bla, blaaa" ALE JA WIEM, ŻE COŚ W TRAWIE PISZCZY. Nawet Justyś coś podejrzewa! :o Sory za Justysia, ale to tak słodziutko brzmi! :D


    życzę weny i pozdrawiam! :D

    OdpowiedzUsuń

Skomentowanie zajmie Ci tylko chwilkę, a mnie na prawdę uszczęśliwi. Wystarczy nawet jedno słowo. Byłabym bardzo wdzięczna. Nie ma weryfikacji obrazkowej i obejmuje to również anonimowych użytkowników. ;)
Jeżeli chcesz być informowana zostaw nick twittera w komentarzu.
Możesz też zostawić link do Twojego opowiadania, na pewno wpadnę i przeczytam :)