Od autorki: Liczba komentarzy drastycznie spada i jest mi przykro. Nie wiem, może to opowiadanie jest beznadziejnie nudne, albo powoli się rozkręca, ale cóż tak jest.
Prosiłabyk każdego kto przeczytał o komentarz, nawet krótki, by mi dać jakikolwiek znak, że ktoś to czyta. Moglibyście to dla mnie zrobić? Informuję tyle osób...
Mogę wam tylko powiedzieć, że robi się ciekawiej i jeżeli ktoś tu jeszcze został to gratuluję i mam nadzieję, że go nie zawiodę. :)
Nel
Prosiłabyk każdego kto przeczytał o komentarz, nawet krótki, by mi dać jakikolwiek znak, że ktoś to czyta. Moglibyście to dla mnie zrobić? Informuję tyle osób...
Mogę wam tylko powiedzieć, że robi się ciekawiej i jeżeli ktoś tu jeszcze został to gratuluję i mam nadzieję, że go nie zawiodę. :)
Nel
Zatrzasnęłam za
sobą drzwi pokoju, natychmiastowo wpadając na łóżko i skopując z niego pościel.
Pożałowałam tego, kiedy ułożyłam się idealnie by móc wypłakać się w poduszkę,
ale jej tam nie było. Miałam wyjątkowego pecha. Miałam ochotę płakać jak nigdy
wcześniej. To wszystko mnie przerastało, a wizja tego, że Olivia mi nie ufała
uderzyła we mnie jak tona cegieł. Jedna z niewielu osób, której ufałam, nie
ufała mi. Miałam w nosie to czy robiła to dla zgrywy, czy dlatego, że ją
zdenerwowałam. Nie powinno jej to nawet przelecieć przez myśl.
- Nel, porozmawiaj ze mną. Mam lody...
Wszyscy tylko nie moja mama. Zacisnęłam powieki, mając
nadzieję, że tylko mi się zdawało i nic takiego nie usłyszałam zza drzwi, ale
straciłam nadzieję, gdy przekroczyła próg i pojawiła się w pokoju. To nie tak,
że miałam coś do mojej mamy, nie. Ona była po prostu odrobinę nadopiekuńcza i czasem
dziecinna w stosunku do mnie. Tak jakbym wcale nie miała 19 lat i nie mogła robić,
co tylko mi się podobało.
Podniosła z podłogi porozrzucane poduszki i ułożyła je bez
słowa z powrotem na łóżku. Podniosłam się do pozycji siedzącej, podciągając
nogi pod brodę, dałam tym samym miejsce mamie, by mogła sobie obok mnie usiąść.
- Więc, co się dzieje? Nie mów, że nic, bo Liv siedzi w
pokoju i niemal przeciera płótno pędzelkiem.
Uniosła wysoko brwi, podając mi zielone pudełko lodów.
Spojrzałam na nie, po czym wymieniłam je na jej waniliowe. Nie przepadałam na
pistacją. Zaśmiała się cicho, dając mi łyżeczkę.
- Po prostu jestem beznadziejna. - Skrzywiłam się. - I psuję
wszystko, a potem nie umiem naprawić.
- Chodzi o tego chłopaka, czekaj jak on... Justina, tak?
Spojrzałam na nią przerażona. Nigdy nic jej o nim nie
wspominałam, nie rozmawiałam z nikim na jego temat, ani nawet nie wypowiadałam
jego imienia w naszym domu. Moja mama zaczęła pracować dla FBI?
- Nie. - Włożyłam do buzi dużą porcję lodów, starając się
nie musieć mówić za wiele.
- Jasne, córcia.
Powtórzyła to, co zrobiłam ja. Naśladowała mnie, a ja
zaczęłam się zastanawiać, czy serio tak wyglądałam. Jeżeli tak, już nigdy nie
zjem lodów w miejscu publicznym.
- To znaczy tak, może trochę. - Rzuciła mi pytające
spojrzenie. - Lubię go, ale mnie denerwuje i jest dziwny. Po prostu czasem mam
ochotę go przytulić, a potem coś się dzieje i chcę go udusić przy świadkach,
żeby mnie mogli zamknąć w więzieniu i odizolować od niego, chociaż wiem, że będę tęsknić.
- To normalne. Macie po 19 lat, hormony wam buzują, a
dodatkowo czasy w których żyjemy wam nie sprzyjają. Jak ja byłam w twoim wieku
to, żeby przeprosić musieliśmy się spotkać, a nie włączyć telefon, czy
komputer. A uwierz, że zdarzało nam się często. Raz zabrałam was zdenerwowana
na całe popołudnie, bo tata stwierdził, że śniadanie było mdłe. Ale musiałam
potem wrócić do domu, nie mogłam spać na ulicy. Więc wróciłam i przeprosiłam. I
wiesz, co? - szturchnęła mnie łokciem w bok, unosząc brwi. - Od tamtej pory to tata robi śniadanie. Musisz iść i z nim
porozmawiać, jeżeli go lubisz lub ignorować i nie odzywać się, a da sobie
spokój.
Zaśmiała się, pocierając moje kolano. Zawsze się zastanawiałam,
co czuła, kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży. Ja nie wyobrażałam sobie
dziecka w moim wieku, a oni, gdy mieli tyle lat co ja uczyli mnie i Olivię
chodzić...
- Ale to nie tak, my się po prostu przyjaźnimy, jeżeli można
tak to nazwać. Nie jestem taką dziewczyną, z którymi się spotyka, rozumiesz?
Pochyliła się by wybrać resztkę lodów z mojego pudełeczka.
Czasem jest gorsza niż dziecko i zapomina, że jest moją mamą, a nie koleżanką.
Oddałam jej resztę, kręcąc głową z dezaprobatą.
- To, że przebiera w dziewczynach nie jest tylko wadą. Może
po prostu szuka i nie umie znaleźć? Skoro się przyjaźnicie to nie skreślajcie
się nawzajem z powodu jakiejś błahostki.
Uśmiechnęła się do mnie, więc to odwzajemniłam, naciągając
na siebie kołdrę. Rozłożyłam się wygodnie, dając mamie do zrozumienia, że może
mnie zostawić, bo to był koniec rozmowy. Wyszeptałam ciche "dziękuję”,
kiedy wychodziła. Wiedziałam, że rano będę żałować, wstając godzinę wcześniej
by wziąć prysznic, ale nie chciało mi się tego robić wtedy. Było mi zbyt
wygodnie.
Siedziałam na murku, ciesząc się ostatnimi promieniami słońca, zima zbliżała się z każdym dniem coraz bardziej. Ludzie przechodzili obok mnie, nie zwracając nawet na mnie uwagi, a ja mogłam po prostu siedzieć, unikając niektórych. Długo to nie potrwało, bo chwilę później ktoś zasłonił dostęp światła, więc otworzyłam oczy i ujrzałam Justina Biebera we własnej osobie.
- Przyszedłem porozmawiać, więc zaszczyć mnie swoją obecnością i
chodź. - Wyciągnął do mnie rękę, ale zignorowałam go, zeskakując z murku.
- Prowadź.
Przeszliśmy połowę szkoły, nie odzywając się do siebie ani
słowem. Nie miałam pojęcia, co chciałabym mu powiedzieć i czy w ogóle chciałam
z nim o tym rozmawiać. Okej, chciałam. Nawet bardzo, bo to by zabrało jakąś
część moich myśli, ale nie wiedziałam jak się do tego zabrać. Na szczęście to
on chciał "porozmawiać”, więc liczyłam na potok słów z jego strony. Moje
tchórzostwo dawało się we znaki, ale on nie miał o tym pojęcia.
Odwróciłam się i spojrzałam na niego jak na idiotę, kiedy
stanęliśmy przy drzwiach z numerem 094.
- Schowek. - Zauważyłam. - Serio?
Nie słuchał mnie, zamiast tego majstrował przy zamku, a po
chwili otworzył przede mną drzwi. To było jak scena z jakiegoś dziwnego filmu.
Zajrzałam do środka, nachylając się. Musiałam sprawdzić czy nie ma tam naszego
dozorcy. Justin pchnął mnie, przez co wylądowałam w środku małego
pomieszczenia. Śmierdziało tam kurzem i środkami czystości. Słabe połączenie.
- Rozmawiałem z Harrym. Miałaś prawo zareagować tak jak
zareagowałaś, ale to też mój przyjaciel, więc nie musiałaś wywlekać tego, co ci
powiedziałem w dzień imprezy u Deana. - Skrzywił się.
Zwalczyłam chęć przewrócenia oczami, skoro sam się do tego
przyznał to co mu to przeszkadzało? Zwłaszcza, że to była prawda.
- Miałem nadzieję, że się na mnie zdenerwujesz i
nawrzeszczysz o to, że nie przychodzę na to gówno z fizyki, ale ty mnie
olewałaś. - Skrzyżował ręce na piersi.
- Dziwisz mi się? Nie mam pojęcia czego ty ode mnie chcesz.
Jestem jakimś wybrykiem, a ty się ze mną zadajesz i co ja sobie mogłam
pomyśleć, tylko...
- Tylko, że chciałem żebyś wskoczyła mi do łóżka? - Prychnął,
przerywając mi, a ja pokiwałam twierdząco głową, rumieniąc się na jego
bezpośredniość. - To mnie posłuchaj. To nie jest moim zamiarem, planem ani
żadnym takim gównem. Po prostu jestem miły, bo doceniam to, że nie obchodzi cię praktycznie nic i lubię fakt, że żyjesz w swoim
świecie, więc po prostu uspokój swoje brudne myśli na mój temat i będzie w
porządku.
Uderzyłam się z otwartej dłoni w czoło, pokazując mu, że
niektórych rzeczy nie musiał wcale mówić. Nie mogłam uwierzyć, że był
zarozumiały nawet w takiej sytuacji. Atmosfera rozluźniła się odrobinę i kiedy
już miałam poprosić go o to by nie naskakiwał na mnie za każdym razem, gdy
zrobię coś, co nie jest po jego myśli, on wypalił:
- I nie spotykaj się z Austinem, on jest dziwny i może ci
się coś stać.
Chwyciłam się gwałtownie pod boki, przez co odsunął się o
mały krok, odrobinę zaskoczony. Po prostu go ocenił, prawdopodobnie nie
zamieniając z nim nigdy ani jednego słowa. To było niegrzeczne, nie ocenia się
książki po okładce.
Przypomnij sobie, co pomyślałaś o Justinie za pierwszym
razem...
Nienawidziłam tego irytującego głosiku, który robił za moje sumienie za każdym razem. Sytuacja z Justinem była zupełnie inna. Przypuszczałam, że on nie obudził się w domu Austina z bólem głowy...
Nienawidziłam tego irytującego głosiku, który robił za moje sumienie za każdym razem. Sytuacja z Justinem była zupełnie inna. Przypuszczałam, że on nie obudził się w domu Austina z bólem głowy...
- Nie jest dziwny, nie mniej niż ty. Uważasz, że jest
dziwny, bo...?
- Ludzie gadają, że on i jego siost...
- Wiesz, co ludzie mówili o tobie? - Syknęłam. - A jednak
stoję tu i rozmawiam z tobą. I z nim też będę rozmawiać i właściwie to już
powinnam wychodzić, bo się spóźnię na spotkanie z tym "dziwakiem"! - Zrobiłam
w powietrzu cudzysłów, krzywiąc się.
Kolory z twarzy Justina odpłynęły, ale po chili wróciły i
zacisnął mocno szczękę, zamykając przy tym oczy. Zastanawiałam się, czy liczy w
myślach do dziesięciu, to podobno pomaga. Złapał mnie na przyglądaniu się mu,
kiedy uniósł swoje powieki, ukazując wspaniałe może karmelu.
- Nie możesz z nim iść, zrozum. - Westchnął głośno.
Ugiął nogi w kolanach, przez co na kilka sekund był tego
samego wzrostu, co ja. Patrzył na mnie,
właściwie mierzył spojrzeniem, poczynając od twarzy, a na stopach
kończąc.
- Dlaczego nie? - Zabrzmiałam bardziej prowokująco niż
myślałam.
Przysunęłam się do niego, a w moich oczach tańczyły iskierki
gniewu. Zmrużyłam je, ale kilka sekund później mimowolnie i samodzielnie się
rozszerzyły do granic możliwości. Zanim się zorientowałam, w jakiej sytuacji
się znalazłam, jego ręce przyciągnęły moje biodra do jego, po czym zwinnie
powędrowały do mojej szyi, pod włosy. Kciuk jego prawej ręki wyznaczał kręgi na
moim zaróżowionym policzku, podczas gdy jego usta musnęły delikatnie moje.
Wszystko działo się zbyt szybko. Moje powieki opadły, jak gdyby ktoś przywiązał
mi do nich coś ciężkiego. Rozlewające się ciepło w moim brzuchu sprawiało, że
moja skóra zdawała się płonąć. Moje ręce bezwiednie spoczywały po obu stronach
ciała, nie mogłam ich nawet podnieść, by go zatrzymać. Moja torba wysunęła mi
się z dłoni, lądując delikatnie na podłodze. Miałam wrażenie, że jedynymi
narządami, które były w ruchu w tamtej chwili było moje walące jak młot serce i
współgrające z Justinem usta. Cofnęliśmy się delikatnie, a moje nogi natrafiły
na coś twardego, co wylądowało na podłodze, sprawiając, że momentalnie
odepchnęłam go od siebie. Nie patrzyłam na niego, nie chciałam na niego
patrzeć. O wiele ciekawsza była dla mnie miotła, która upadła z hukiem, kiedy
się poruszyliśmy.
- Nel...
Chwyciłam moją torbę i wyminęłam go, ale on chwycił mój
nadgarstek i obrócił do siebie.
- Chciałeś mnie tym zatrzymać? Więc obserwuj jak wychodzę,
bo ci się nie udało.
Szarpnęłam swoją rękę, wyrywając ją z jego uścisku. Patrzył
na mnie zszokowany. Nie mam pojęcia czym. Tym, że mnie pocałował, czy tym, że i
tak zamierzałam wyjść z Austinem? Dlaczego upierał się przy swoim, mając na
uwadze to, co mówią ludzie? To głupie, nie ocenia się książki po okładce i on
to powinien wiedzieć, biorąc pod uwagę choćby fakt, że na podręcznikach są sami
szczęśliwi uczniowie, a w środku czeka na nich smutna niespodzianka.
Justin
Wyszła.
Najnormalniej w świecie opuściła schowek na szczotki naszego szkolnego woźnego,
zostawiając mnie w lekkim szoku. Nie wiedziałem jak do tego doszło.
Nie miałem pojęcia, kiedy mojemu małemu wewnętrznemu bogowi zachciało się
pocałować Nel. Nie zdążyłem nawet tego zarejestrować, a moje usta wylądowały na
jej.
Wybiegłem ze schowka, ignorując idiotyczne spojrzenia
obecnych korytarzu. Byłem niemal pewny, że zaglądną tam by sprawdzić,
czy nie paliłem tam czegoś. Zbiegłem po
schodach, wymijając plotkary. Miałem nadzieję, że złapię ją na dolnym
korytarzu, bądź przy wyjściu, ale kiedy tam dotarłem, było już za późno. Nel
wsiadła do samochodu Austina i przywitała się z nim, kiedy stanąłem przy
oszklonych drzwiach szkoły.
- Czy to była moja siostra?
Odwróciłem się. Olivia stała z otwartą buzią i rozłożonymi
rękami. Przytaknąłem jej, nie miałem ochoty się odzywać. Byłem zdenerwowany i
spięty przez to wszystko. Nic nie wyszło dobrze, a nie chciałem dodatkowo
nawrzeszczeć na nią, bo nic mi nie zrobiła, a nawet mogła pomóc. Wiedziałem, że
potrafię być nerwowy, ale potrafiłem też sobie z tym radzić.
Wyminąłem Olivię szepczącą o tym, że urwie głowę swojej
siostrze, kierując się do wyjścia ze szkoły. Musiałem zadzwonić.
Wyciągnąłem z kieszeni spodni telefon, po czym wybierałem
numer Erica. Nie musiałem długo czekać, bo odebrał po dwóch sygnałach.
- Za 40 minut będę na 10th Street, przygotuj wszystko. - Poleciłem,
wracając z powrotem do szkoły by włożyć do szafki książki.
- Nie powinieneś być w szkole? Sam?
Przewróciłem oczami. Miał 17 lat i szkoła dla niego była czymś,
co miał w głębokim poważaniu, więc mną nie powinien się przejmować ani trochę,
ale to był Eric. On myślał o wszystkich i wszystkim. Był mózgiem każdej
operacji.
- Zrywam się. Będę tylko ja. Po prostu muszę rozładować napięcie. Sprawdź czy wszystko jest sprawne, chcę żyć.
Zaśmiał się cicho, a sekundę później rozbrzmiał brzdęk klucza. Mogłem się domyślić, że jest w warsztacie Clarka, w którym na wakacjach i ja pracowałem. Nie było wiele do robienia, ale jednak coś.
- A co z dziewczyną?
Skrzywiłem się. Skąd on wiedział o Nel i co o niej wiedział? Zaczynałem się zastanawiać czy to normalne i w porządku, że ludzie, z którymi nie rozmawiałem od ostatniego dnia wakacji prawdopodobnie wiedzą więcej niż moi przyjaciele. Cóż, Harry raczej nie chciał rozmawiać ze mną o niej czy kimkolwiek z Nel związanym. Nie miałem też pewności, że Ericowi chodziło właśnie o nią...
- Ta brunetka, która ma fajny tyłek i masz z nią lekcje fizyki. - To było bardziej pytanie niż stwierdzenie. - Myślałem, że to ona teraz likwiduje całe napięcie.
Mogłem sobie wyobrazić, że się uśmiecha.
- Nie ma, do cholery, żadnej brunetki i zabraniam ci tak o niej mówić i myśleć.
Zacisnąłem szczękę, wychodząc przed szkołę. Nie czułem się dobrze z myślą o tym, że ludzie odbierają ją, jako moją zabawkę tylko, dlatego, że spędza ze mną czas, który zwykle musi mi poświęcić.
- Czy ty się słyszysz?
- Nieważne. - Mruknąłem, otwierając samochód. - Po prostu współpracuj.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
Wystarczy kilka słów, a dla mnie będzie to znak, że czytacie. Będzie mi bardzo miło, jeżeli każdy kto przeczyta, napisze kilka słów na temat tego, co o tym sądzi. Możecie to dla mnie zrobić? :)
twitter | ask
Genialny. Jus chyba luuubi Nel. Czekam na następny //@veronikamiriam
OdpowiedzUsuńJeeej..! Tak się jaram że normalnie nie macie pojęcia..! No po prostu zawał murowany.. <3 @yepibelieve
OdpowiedzUsuńCzekam nn
OdpowiedzUsuńo jeju to się porobiło.. martwię się, że Justin zrobi coś głupiego no a po tym pocałunku to myślałam, że będzie już cudownie i kolorowo.. umiesz zaskoczyć czytelnika xD świetny, czekam na nn :)
OdpowiedzUsuńRozdział boski:D Czytam od początku twoje opowiadanie, jest świetne!:*
OdpowiedzUsuńRozdział super, jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńCzekam nn
nsdhushdu, czekam na następny rozdział <3
OdpowiedzUsuńPo pocałunku myślałam że już będzie love story a tu nie.
OdpowiedzUsuńTylko żeby Justin czegoś głupiego nie zrobił.
głupia Nel, mogła Go pocałować! :((
OdpowiedzUsuńAsdfghjkl :)
OdpowiedzUsuńNie zawsze komentuje, ale sie postaram :D
@MusicForever344
Uuuuu czyżby coś między Nell a Justinem zaiskrzyło? Świetny rozdział! Czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńcuuudny ;*
OdpowiedzUsuńSłodziakii ;p
OdpowiedzUsuńWspaniały , perfekcyjny, ciekawy zresztą jak każdy. Nigdy nie zawodzisz :))
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz ! Już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału !! <33
OdpowiedzUsuńJuss chyba lubi Nel. Jestem ciekawa co będzie dalej.
OdpowiedzUsuńMam wrazenie, ze ten Austin chce cos zrobic Nel..
OdpowiedzUsuńjest spoko hihi nie no genialny haha
OdpowiedzUsuńŚwietny :3
OdpowiedzUsuńbvhvvbbbjb zarąbisty *.*
OdpowiedzUsuńGfycrcugtdtc <3
OdpowiedzUsuńkocham to
OdpowiedzUsuńCzytam, pisz dalej proszę :) nawet jeśli jedna osoba by to czytała, to pisz proszę Cię bo to cudowne opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowity *-*
OdpowiedzUsuńPo pocałunku powinno być coś więcej, a nie wkurzona Nel ;c Zabraniam Ci robić takie rzeczy zrozumiano? ;P
OdpowiedzUsuńŚWIETNY! ♥
OdpowiedzUsuńŚwietny, kocham <3
OdpowiedzUsuńjfdskgsyufgdsfyuag Kocham kocham... <333 To jest takie wspaniałe
OdpowiedzUsuńUwielbiam! <3
OdpowiedzUsuńaAAA PROSZĘ NASTĘPNY BŁAGAAM JESTEŚ FANTASTYCZNA *>* / Kasia Swag
OdpowiedzUsuń@BiebsMyLifeKate Proszę na twiterzze mnie informuj bardzo proszę :* / Kasia Swag
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie <3<3<3<3
OdpowiedzUsuńxfgsfddfsd
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że dopiero teraz.
OdpowiedzUsuńZnowu przed chwilą usunął mi się cały komentarz... rozumiesz mój bol?
Nel! Posłuchaj mamusi, bo mówi bardzo mądrze! :)
O KUR DE
Ty po prostu tak rewelacyjnie te pocałunki, że ja nie mogę! asdfghgfds
Po prostu zrobiło mi się nagle gorąco.. oj Natalka, Natalka(W sensie, że Ty nie ja xd) :D
Nel jest dziwnaaaa... :/ Hahah, nie no żartuję, no ale jak można po takim czymś, zwyczajnie sobie wyjść? I to jeszcze od takiego kogoś, to takiego kogoś? HELOOOŁ?
Ja wiedzialam, że ten Austin Srałstin jest jakiś nie ten tego. Na początku był taki "łeh, łeh, łeh, jestem taki niewinny i biedny, bla, bla, blaaa" ALE JA WIEM, ŻE COŚ W TRAWIE PISZCZY. Nawet Justyś coś podejrzewa! :o Sory za Justysia, ale to tak słodziutko brzmi! :D
życzę weny i pozdrawiam! :D