czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 2

Nel

      Z trudem podniosłam głowę. Czułam się, jakby ktoś uderzył mnie w nią cegłą. Tak mi się bynajmniej zdawało, bo nigdy tego nie doświadczyłam. Powoli otworzyłam oczy, leżąc na wznak na kanapie. Teraz bolało mnie wszystko. Obraz był rozmazany, zupełnie jakbym płakała przez kilkanaście godzin.
- Nie przytulisz mnie? - usłyszałam przesłodzony głos i mogłabym przysiąc, że nie należał on, ani do Olivii, ani do mojej mamy, a już na pewno nie do taty.
Z trudem przekręciłam się na brzuch i zamarłam. Moje serce biło tak szybko, że miałam wrażenie, jakby chciało wyskoczyć z mojej piesi. Czułam, jak moje ręce wilgotniały z przejęcia. Strach rozszerzył mi źrenice do granic możliwości.
To nie był mój dom. Nie znałam tej dwójki w korytarzu. Nie miałam pojęcia jak się tam znalazłam... Powinnam być w domu, w moim ciepłym łóżku, a nie...
Patrzyłam jak chłopak niedbale ściska wysoką blondynkę, po czym ona chwyciła jego rękę i pociągła za sobą. Jak się domyślałam i miałam nadzieję - do wyjścia. Z moich przemyśleń wynikało, że nie mam zbyt wiele czasu na ucieczkę, zwłaszcza, że nie miałam pojęcia dokąd iść i gdzie jestem. Poderwałam się ze skórzanej kanapy, ale chwilę później upadłam z powrotem na nią. Kręciło mi się w głowie. Nie mogłam czekać. Przeleciałam wzrokiem po mieszkaniu w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby mi pomóc. Schody. Zerwałam się, ignorując zamieszanie w moim umyśle. Nie wiedziałam, że potrafię rozpędzić się, na tak krótkim dystansie. Przeskakiwałam co drugi schodek, byleby jak najszybciej znaleźć się na górze. Z dołu dobiegło mnie krótkie "cześć", a przerażenie rosło z każdą sekundą. Otwierałam każde drzwi po kolei, kiedy na końcu dostrzegłam ostatnie - łazienkę. Wbiegłam do pomieszczenia, w którym zwykle ludzie mają najwięcej prywatności w tym samym momencie, w którym dobiegł odgłos zamykanych drzwi frontowych. Tylko ona mogła mnie teraz uratować, o ile zamek nie jest na klucz, a domownik ma gdzieś trzymanie go w drzwiach toalety. Miałam szczęście. Szczęście w nieszczęściu. Przekręciłam zamek i sprawdziłam kilka razy, czy są zamknięte. Desperacko szukałam jakiegoś rozwiązania.
- Co tu się do cholery dzieje?! - usłyszałam. Był zdziwiony, zaskoczony i krzyczał sam do siebie. Świetnie, jestem w domu nieznanego kolesia, który gada sam do siebie. Robisz to samo, Nel. - odezwał się irytujący głosik w moim umyśle. Potrząsnęłam głową, miałam teraz większy problem. Ktoś szedł po schodach. Cholera.
- Gdzie jesteś?
Był niebezpiecznie blisko, po chwili rozległ się stłumiony chichot. Zamarłam.
- Serio? Łazienka?
Pieprzone mleczne szyby w drzwiach.
Miałam ochotę się rozpłakać, gdyby nie to, że bałam się jak cholera, zrobiłabym to. Może by mi ulżyło i mogłabym choć przez chwilę trzeźwo myśleć.
Moje mięśnie napięły się. Szedł tu. Nie miałam już czasu. Rozejrzałam się i jęknęłam, dostrzegając okno. Otworzyłam je, ale automatycznie mnie cofnęło. Miałam lęk wysokości, a teraz postanowiłam skoczyć z okna. To mogłam być tylko ja.
Jeżeli to przeżyję już zawsze będę siedzieć w domu po 21. Obiecuję.
Zimne powietrze owiało moją bladą ze strachu twarz. Jeżeli zrobiłabym te dwa, małe kroki, stałabym już przy oknie, a jedyne co by mi zostało, to przełożyć nogi na drugą stronę, zamknąć oczy i roztrzaskać się o trawnik. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.
Majstrował przy zamku, a zanim zdążyłam mrugnąć, drzwi łazienki otworzyły się na oścież. Oddychałąm głęboko, głośno wypuszczając powietrze, a moją klatką piersiową wstrząsały spazmy. Chłopak zmierzył mnie spojrzeniem, poczynając od moich nóg, a na ciemnoniebieskich oczach kończąc. Jeżeli wtedy się bałam, to teraz byłam przerażona. Zrobiłam krok do tyłu, próbując wymacać ręką parapet. Znów zachichotał. Wiedział, co chciałam zrobić.
- Nie rób tego, to jakieś 4 metry... - zakołysał się na piętach.
Potrząsnęłam głową, zaciskając powieki. Zrobiłam kolejny krok w tył, a z moich ust wydobył się cichy jęk, gdy moje dłonie spotkały się z zimnym parapetem.
- Nie zbliżaj się! - wrzasnęłam, kiedy zrobił kilka kroków w moją stronę.
- Ty skoczysz, ja skoczę. - wzruszył ramionami i poprawił swoją idealnie ułożoną grzywkę w kolorze ciemnego blondu. Spojrzałam na niego, nie dowierzając. Schylony, ściągnął swoje czarne buty, po czym odrzucił je na bok. Chyba naoglądał się za dużo Titanica... Jemu się wydawało, że był zabawny?
- Nic ci nie zrobię. - powiedział rozbawiony.
Jego śmiech mnie przerażał. Sposób w jaki oddychał i stał mnie przerażał. Zdecydowanie dołączał na moją długą listę strasznych rzeczy.
- Zrobię, co zechcesz, tylko mnie wypuść, błagam. - wyszeptałam.
Moje usta zrobiły się suche. Na prawdę nie wiedziałam, co tam robiłam. Tym bardziej z chłopakiem, którego widziałam pierwszy raz. Zastanawiał się przez chwilę, po czym uśmiechając się łobuzersko, przytaknął i wyciągnął do mnie rękę. Pokręciłam przecząco głową, odchylając się do tyłu.
- Chodź, wytłumaczę ci to wszystko, tylko nie w łazience. - zaśmiał się w głos, ponownie lustrując moją postawę. Spojrzałam ponad jego ramieniem.
- Wyjdź z łazienki i stań pod tamtą ścianą. - poprosiłam.
Ku mojemu zdziwieniu odwrócił się i wykonał moją prośbę. Uniósł brwi, czekając na mój ruch. Stawiałam małe kroki w stronę wyjścia, obserwując chłopaka. On również się mi przyglądał. Nie było mu dane podziwiać mnie zbyt długo, bo przekraczając próg, skręciłam w lewo, na schody i sekundy później byłam już na dole. To było nie wiarygodne. Jego to bawiło. Gonienie króliczka.
Zaklęłam siarczyście, ciągnąc za klamkę. Drzwi były zamknięte. Uderzyłam w nie kilka razy pięściami, wołając o pomoc, zanim oplótł mnie rękami i przerzucił przez ramię.
- Zostaw mnie! Obiecałeś, że mnie puścisz! - wrzeszczałam, z całej siły bijąc go w plecy. - Czego ty ode mnie chcesz?!
- Posłuchaj mnie! NIC CI NIE ZROBIĘ! - wrzasnął i rzucił mnie na kanapę.
To nie było miłe, zrobił to z całej siły. Aż podskoczyłam. Złapał moje nadgarstki i przycisnął do skórzanego podłokietnika ponad moją głową. To niewiarygodne - oba mieściły się w jego jednej dłoni. Coraz bardziej mnie przerażał, o ile to możliwe... - Nie jestem żadnym pedofilem! Gdybym chciał się z tobą przespać, zrobiłbym to i gwarantuję ci, że byś to pamiętała, a twoje gardło byłoby zdarte od wrzeszczenia mojego imienia. Rozumiesz?! - warknął, przybliżając swoją twarz do mojej. Jego brązowe tęczówki intensywnie badały moją przerażoną twarz. Pokiwałam twierdząco głową, tylko na tyle było mnie stać. Moja dolna warga drgała, a ja nie potrafiłam nad tym zapanować. Nie wierzyłam mu i miałam do tego prawo. Nikt normalny nie zabiera nieznajomych ludzi do swojego domu! Nie wrzeszczy na nich, nie krzywdzi i nie zastrasza! On nie był normalny. Skąd mogłam wiedzieć, że nie przyłożył mi czegoś do ust i nie zaciągnął tu, gdy byłam nieprzytomna? Wiele razy widziałam takie sceny na filmach...
- A teraz słuchaj, bo nie zamierzam dwa razy powtarzać. Nie wiem kim jesteś, ani co robiłaś w opuszczonym parku w środku nocy, ale nie powinnaś była tam iść i gdyby nie twoja ciekawość i nie wiem co jeszcze tobą kierowało, wszystko byłoby po staremu. Ja nie miałbym cię na głowie i wszyscy byliby szczęśliwi.
Czy on siebie słyszał? Zwalał winę na mnie. Co za typ... Nie prosiłam się o to. Przeginał.
- Pomyliłem cię z kimś innym i wystraszyłem. Zemdlałaś ze strachu, a ja czekałem aż się ockniesz. Jako, że ani ci się śniło budzić postanowiłem cię tu zabrać. Ot cała historia. - przewrócił oczami, po czym puścił moje nadgarstki i szybko odszedł. Odprowadziłam go wzrokiem.
- Kiedy mnie wypuścisz? - spytałam, naciągając na siebie koc, który leżał na podłodze.
- Skarbie, jesteś irytująca... - westchnął.
- Coś jeszcze? - syknęłam, lustrując piekące nadgarstki, były całe czerwone. Spojrzał na mnie przelotnie, uśmiechając się.
- Chrapiesz. - powiedział to tak swobodnie, że aż nie mogłam uwierzyć własnym uszom.
 Poczułam jak moje policzki płoną. Miałam szczęście, że na mnie nie patrzył. Krzątał się po kuchni, otwierając szafki i szperając w nich. - Ale to było całkiem seksowne, więc się nie masz czym przejmować.
- Gdzie ja do cholery jestem? - pomyślałam, ale jak się okazało wypowiedziałam to na głos.
- Albion Hill 17a - odwrócił się, na jego twarzy błąkał się uśmiech. Miałam ochotę go zetrzeć. Dupek. Zlustrowałam go całego poczynając od bosych stóp, a na włosach kończąc. Był wysoki, wyższy ode mnie. Biały półkoszulek odsłaniał kawek jego umięśnionego torsu i ramiona, a czarne, zwężane spodnie z luźnym krokiem trzymały się nisko na biodrach. Podniosłam wzrok na jego twarz. Przyglądał mi się z nad butelki wody, której szyjkę trzymał w ustach. Robił to już trzeci raz dzisiaj.
- Chodź, odwiozę cię. - oznajmił, zabierając kluczyki z kuchennej wysepki.
- Nie! - krzyknęłam natychmiastowo, podrywając się z miejsca.
Okrążyłam kanapę, po czym wybiegłam na korytarz. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Szedł za mną z rękami w kieszeniach, uśmiechając się pod nosem. Nakręcało go to, że się bałam. Nie ułatwiał niczego swoim dziwacznym sposobem bycia. Syknęłam, wpadając plecami na mahoniowe drzwi. Wyciągną rękę ponad moją twarzą. Zacisnęłam mocno szczękę, kiedy przełożył moje ciemne włosy za lewe ramie. Jego pełne usta z łatwością przylgnęły do wrażliwej skóry mojej szyi. Przywarł mocniej, kiedy próbowałam go odepchnąć, umieszczając dłonie na jego umięśnionej klatce piersiowej. Bez wahania przyciągnął moje ręce do drzwi, kontynuując.
- Proszę cię... - szepnęłam, a mój głos się łamał. 
- Pokochasz to. - szepnął, odrywając się ode mnie z uśmiechem. - Zobaczysz. - puścił mi oczko. Wydmuchał powietrze w miejsca, gdzie zostawił mokre pocałunki, a przez moje ciało przeszedł dreszcz. Nie chciałam się przekonywać do tego, czy faktycznie pokocham  jego usta na mojej szyi, ale on chyba miał inne zdanie. Modliłam się, by jak najszybciej wrócić do domu, gdzie moje miejsce.
Zorientowałam się, że mam zamknięte oczy dopiero, gdy otworzyłam jedno z nich, na dźwięk przekręcanego klucza. Otworzył je, cały czas starając się nawiązać kontakt z moimi oczami. Odetchnęłam głośno, wybiegając przed dom. Byłam wolna?
- Do zobaczenia, skarbie! - krzyknął, opierając się biodrem o framugę drzwi.
Przyśpieszyłam kroku, skręcając w lewo. Kiedy miałam pewność, że mnie nie widzi, zaczęłam biec, wyciągając z kieszeni szortów telefon.
Co to wszystko miało do cholery znaczyć!?
                                                                    ~*~
      
                                                      CZYTASZ = KOMENTUJESZ
                                                             twitter | ask
                                                                

13 komentarzy:

  1. Nie wiem, czy mi uwierzysz, czy nie, ale czytając ten rozdział ręce mi się trzęsły i pochłonęłam chyba z 56787 wafli ryżowych, bo tak się denerwowałam.
    REWELACJA.
    Myślałam, że Nel skoczy! Ja chyba bym umarła ze strachu :o Budzisz się w domu jakiegoś faceta, na dodatek nie wiesz, skąd się tam wzięłaś i jeszcze on cię goni! Ahh... uwielbiam takie historie! Już od początku BARDZO, BARDZO, BARDZO spodobał mi się ten pomysł *________________________________________________*
    Taki inny i bardzo ciekawy :) I jeszcze Twój idealny styl pisana, to już w ogóle bajka :D
    Uwielbiam, jak Justin w opowiadaniach jest taki, taki.. no wiesz jaki! Właśnie taki jak u Ciebie. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału, bardzo jestem ciekawa, jak to się wszystko potoczy, gdzie się znowu spotkają, jak się wytłumaczy w domu, że nie było jej całą noc. AHHH XD Mam w sobie tyle energii, że nie wiem co z nią zrobić!
    KOCHAM TO OPOWIADANIE *-*
    I CIEBIE TEŻ KOCHAM *-*
    Błaaaaaagam, szybko dodawaj kolejny <33
    Buźka ;*

    P.S.
    Jak mogłaś mnie nie poinformować o tym rozdziale? ;o Ja się tu denerwuję, a okazuje się, ze on już dawno tutaj sobie jest!
    No ale kocham Cię, więc wybaczam Ci wszyyyystko. <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę się doczekać następnego. KOCHAM TO!

    OdpowiedzUsuń
  3. ASDFGHJKL *-* CUDOWNE CZEKAM NA NASTĘPNY ROZDZIAŁ ♥ @SylwiaaOfficial

    OdpowiedzUsuń
  4. J U S T I N - ogarnij się, co ty ze mną robisz, człowieku! :O
    Rozdział jak zawsze niesamowicie niesamowity *: hahaha, ale ty to już wiesz.
    Wiesz też, że jestem twoją wielką fanką, więc chyba nie mam nic innego do powiedzenia, niż, że czekam na kolejny rozdział! <3
    [charm-of-the-past]

    OdpowiedzUsuń
  5. LFJBFSILUJSBLOFIUSJ O EM GIE TO JEST KLFUBPSFIGUBJFGPOIUSBGOIU ALE JAKA ONA GŁUPIA NO TEN HAHAHA DOBRA CZEKAM NA NASTĘPNY TAKŻE JUŻ NIE PRZEDŁUŻAM <3 @demsftselenita

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu myślałam że ona skoczy! ;o
    przez ciebie nie mam paznokci dzięki! xd
    czekam na następny! ♥
    @Stay_Strong_97

    OdpowiedzUsuń
  7. Psz jak będzie nowy rozdział @zuzia90210, mam nadzieje że niebawem napiszesz

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawe początki :) Myślę że może to by jedno z lepszych opowiadań jakie czytałam ( a czytam/przeczytałam naprawdę dużo ) Mam nadzieję, że się nie obrazisz, jeśli dodam Twojego bloga do listy polecanych na girl-with-a-past.blogspot.com ;) Proszę informuj mnie o nowych rozdziałach @GirlOf_Kidrauhl xx

    OdpowiedzUsuń
  9. Aa zajebiste *u* heh ciekawe co dalej :o @SharpSeex

    OdpowiedzUsuń
  10. boże świetne dziewczyno ;oo tu @maerd1525 też piszę opowiadania, ale Twoje jest jbfjsdgbisg wspaniałe ;--;

    OdpowiedzUsuń
  11. Super <3 Będę czytać ;) Mogłabyś mnie informować na tt o kolejnych rozdziałach? ~ @zuzia_n269

    OdpowiedzUsuń
  12. super ciekawe opowiadanie. jeszcze z taką fabułą się nie spotkałam :>

    OdpowiedzUsuń
  13. Naprawdę świetny rozdział :) Szczególnie spodobał mi się przez to, że Nel nie uległa od razu Justinowi i nie zakochała się w nim tak, jak to bywa w niektórych fan fiction. Poza tym twój styl pisania jest świetny. Dobrze się czyta i naprawdę łatwo wczuć się w uczucia, przeżycia bohaterów. Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń

Skomentowanie zajmie Ci tylko chwilkę, a mnie na prawdę uszczęśliwi. Wystarczy nawet jedno słowo. Byłabym bardzo wdzięczna. Nie ma weryfikacji obrazkowej i obejmuje to również anonimowych użytkowników. ;)
Jeżeli chcesz być informowana zostaw nick twittera w komentarzu.
Możesz też zostawić link do Twojego opowiadania, na pewno wpadnę i przeczytam :)